Na temat historii nieistniejącego dworu w Grabownie Wielkim zachowało się niewiele informacji. Archiwalne fotografie pozwalają nam odtworzyć wygląd budynku. Barokowy dwór zbudowano zapewne w drugiej połowie XVII w. Budynek murowany z cegły, potynkowany, wzniesiono na rzucie prostokąta był podpiwniczony, dwukondygnacyjny, nakryty wysokim dachem mansardowym z powiekami. Posiadał dziewięcioosiową fasadę, z centralnym murowanym gankiem, zwieńczonym balkonem. We wnętrzach budynku, znajdowała się sień z klatką schodową. W 1996r. zrujnowany dwór został wysadzony w powietrze. Dzisiaj można zobaczyć zarośnięte samosiejkami fragmenty murów piwnic dworu. Ze względu na gęstą roślinność same piwnice są trudno dostępne. Zniszczenie zabytku dokonane kilkanaście lat temu tłumaczono bliskim sąsiedztwem szkoły i niebezpieczeństwem jakie stwarzał dla dzieci. Szkoła w dalszym ciągu działa, a niezabezpieczone piwnice i ruiny innych budynków wydają się już nikomu nie przeszkadzać.
Pożegnanie dworu, artykuł „Panoramy Oleśnickiej” nr 40 październik 1996r.
Nie ma już zabytkowego dworu w Grabownie Wielkim. 24 września wyleciał w powietrze.
Grabowno Wielkie w 1504 roku było własnością Georga von Tschambora. Kolejnymi posiadaczami grabowiańskich dóbr byli:Hans von Salisch (1617), Georg Siegmund von Pfinzing (1641), Balthazar von Prittwitz (1659). Potem Grabowno przejmują książęta oleśniccy. Za ich rządów prawdopodobnie (1680?) wzniesiono zachowany do czasów współczesnych dwór oraz założono barokowy ogród. Dwór o kubaturze ok. 2000 m3; i powierzchni użytkowej 711 m2; reprezentował styl barokowy i posiadał typowe cechy XVII-wiecznej rezydencji szlachty śląskiej.
Pod koniec XVIII wieku majątek nabył Ernst Zygmund von Tschirsky (1785). Dokumenty wymieniają następnie jako właściciela Wilhelma Gochta (1845), księcia Wilhelma von Braunschweiga (1876). Po śmierci tego ostatniego w dniu 18 października 1884 roku Grabowno dziedziczy król saski Fryderyk August. Dobra te dzierżawią: Robert Kauer (1898) i Artur Stephan (1937). W 1927 roku dwór przebudowano, zastępując wypełnienie ścian przyziemia ceglanym murem. Po II wojnie światowej polskie władze upaństwowiły budynek, tworząc w nim szkołę. Do 1979 roku odbywały się w niej zajęcia. Pogarszający się stan techniczny wymusił budowę baraku, do którego szkołę przeniesiono. Opuszczony dwór popadł w ruinę, a to, co jeszcze zostało, rozgrabiono. W 1990 roku obiekt został wpisany do rejestru zabytków pod numerem 627/W. Nie powstrzymało to jednak jego dekapitalizacji. 7 lipca 1995 roku zawaliła się ściana południowa , a w maju tego roku jej kolejna część. Znajdujący się w pobliżu szkoły obiekt zagrażał bezpieczeństwu dzieci, bo wszelkie próby zabezpieczenia go były nieskuteczne. Wobec braku nadziei na jego remont i postępującej z dnia na dzień dekapitalizacji, zagrożenia zawaleniem i utratą wartości zabytkowej w lipcu tego roku generalny konserwator zabytków wyraził zgodę na rozbiórkę części naziemnej dworu. Polecił jednak zabezpieczyć piwnicę i fundamenty. Zabytek został częściowo wykreślony z rejestru. To co pod ziemią i ogród – jeszcze pozostało.
We wtorek 24 września około godziny 16 dwór w Grabownie wyleciał w powietrze. Za pomocą ładunków wybuchowych dokonał tego specjalista do spraw wyburzeń i pirotechniki ppłk Zbigniew Drozd z Wyższej Szkoły Oficerskiej we Wrocławiu. Miejsce zabezpieczali strażacy. A to historyczne wydarzenie obserwowali z oddali mieszkańcy oraz gospodarze gminy i radni. Niżej podpisany wbrew zakazowi zaszył się w pobliskich zaroślach i czekał kilkadziesiąt minut w deszczu, by z bliska uwiecznić moment wybuchu.
To było mgnienie oka. Dwór zatrząsł się w posadach i zawalił się w dół. Na boki poleciała chmura czerwonawego pyłu, która jednak szybko osiadła na ziemi pod wpływem deszczu. Kilka minut później wszyscy podeszli, by z bliska obejrzeć dzieło zniszczenia. Zastali wielką stertę drewna. Wszędzie deski i listwy. Roztrzaskana więźba dachowa robiła przygnębiające wrażenie. Żostał tylko kawałek ściany, której źle zainstalowane ładunki nie zdołały powalić.
Wysadzenie dworu w Grabownie było bardzo smutnym wydarzeniem. Budynek, który przetrwał wieki i jeszcze po wojnie nosił ślady dawnej świetności, popadł w ruinę w ciągu ostatnich dziesięcioleci. To nie wyjątek. Taki los spotkał wiele śląskich budowli, o które władze PRL-u nie chciały zadbać. Ze zrujnowanymi doszczętnie zabytkami nie mogą poradzić sobie dzisiejsze władze. Nie mają pieniędzy na ich odbudowę, nie ma chętnych na ich kupienie za symboliczna złotówkę. Podobnie było w Grabownie. Nie bez winy są miejscowi mieszkańcy, którzy budynek najzwyczajniej rozgrabili i doprowadzili do tego, że zaczął się walić. Skoro tak się obeszli ze swoim dworem, to pewnie nie było im żal, gdy wylatywał w powietrze…
Autorem tego artykułu jak i zdjęć jest pan Krzysztof Dziedzic.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Dowiedz się więcej jak je wyłączyć.